Obecnie Tłumaczone Fiki

  • Smoczy Książe: "Biały Mag"
  • Awatar Legenda Aanga: "Opowieść o Lodzie i Dymie"
  • Kod Lyoko: "Wsparcie"

Smoczy Książę: "Biały Mag", Rozdział VIII

 


Przekład z angielskiego i publikacja za pozwoleniem autorki, FableTheWolf7.

Rozdział w oryginale: https://www.fanfiction.net/s/13484389/8/The-White-Mage

Claudia nie mogła w to uwierzyć. Była tam sama, bezbronna, jej ręce na jej szyi. Dlaczego jej ojciec odciągnął ją, zanim ta wstrętna rzecz mogła chociaż stracić przytomność?

“To nie był odpowiedni moment.” powiedział Aaravos, spoglądając na Claudię, podczas gdy ich trójka schodziła z góry. Przeszli obok pozostałości po lodowym ataku jakąś milę temu. Lód był już stopiony, a po elfach ani śladu. Musiały uwolnić się gdy ciepła letnia noc stopiła ich pułapkę. Nic nie szkodzi, było to szybkie rozwiązanie, gdyby sprawiali problemy “Chciałbym nieco dokładniej przestudiować tego maga. Może nawet otworzyć jego oczy na prawdę o smokach i elfach, sprawić by dołączył do nas. Podejrzewam, że zgadzasz się z tym pomysłem.”

Claudia, zaskoczona, tylko skinęła głową. Aaravos mówił dalej. “Ta Księżycowa elfka jest dla niego ważna. Jeśli ona pozostanie przy życiu, łatwiej będzie nam… na niego wpłynąć.”

“Ty…” Claudia przerwała nerwowo. “Czy ty potrafisz czytać w myślach?”

“Nie musiałem,” powiedział Aaravos. “Trzymasz wielką urazę w stosunku do elfki i równie drogi jest tobie chłopak, tak?” Claudia poczuła rumieńce na twarzy. Nie, ona po prostu chciała zabrać Calluma od tamtej elfki. Wiele miesięcy temu uświadomiła sobie, że wszystko było w porządku, dopóki ona się nie pojawiła; żyli szczęśliwie w Katolis do czasu, gdy pojawiły się elfy z zamiarem zabicia króla. Wtedy znaleźli to jajo i przekonała książęta aby zwrócić je smokom. Nic już nie było po tym takie samo. “Poczekamy aż nasz plan będzie kompletny, wtedy nie będziemy już potrzebować żadnego z nich. Tylko wtedy będziesz mogła położyć tego kłopotliwego elfa na kolana, nie wcześniej”.

Claudia spoglądała w dół ze wstydem. To był jej pomysł, to ona nalegała by tu przyjść. Wiedziała, że elfka tutaj zmierza i chciała obserwować, jak życie z niej ucieka. Jeśli to co mówił Aaravos było prawdą, jej złość o mało nie kosztowała ich potencjalnego sprzymierzeńca. Wyglądało na to, że będzie musiała poczekać, żeby cokolwiek jej ojciec i ten elf zaplanowali zaczęło przynosić rezultaty. Viren był cichy, skoncentrowany na oddychaniu. Może to była tylko jego wyobraźnia, ale marsz w dół tej góry był bardziej wyczerpujący, niż pod nią.

Lujanne nie spodobał się pomysł pozostawienia Splotu Księżycowego bez ochrony, w ranek po tym jak zostali zaatakowani, ale nie zgodzili się zostawić ją tam samą z tego samego powodu. Doszła do wniosku, że ich serca były we właściwym miejscu i zrobiło jej się miło na duchu, wiedząc że tak im na niej zależy - nawet gdy Rayla próbowała to ukryć. Lujanne nie obchodziło, co inni sądzili o Rayli. Dla niej, była ona równie poufną, sekretną Księżycową elfką co wszystkie inne. Leciała więc teraz na plecach młodego Księżycowego smoka, Phoe-phoe, szybko zbliżając się do Burzowej Iglicy.

Czekający na nich przy wejściu Słoneczny smok był pierwszym znakiem, że coś było nie tak. Gdy Księżycowy smok wylądował przy nim, dwójka rozpoczęła konwersację składającą się z parsknięć i pomruków. Gdy człowiek i elfy zeszli z Phoe-phoe, oczy Księżycowego smoka się rozszerzyły po tym, co powiedział mu drugi smok. Jeśli Słoneczny smok wieścił kłopoty, fakt że miejsce było opuszczone był już alarmujący. Trio wbiegło do królewskiej komnaty, gdzie Królowa Zubeia, Smocza Straż, Królowa Janai i Generał Amaya byli zebrani. Smocza królowa patrzyła na lustro z rozpostartymi skrzydłami, podczas gdy inni trzymali dystans, ale byli gotowi wyskoczyć do przodu gdy będzie potrzeba.

“Ciocia Amaya?” zapytał Callum, nie spodziewając się jej tutaj. Gren, widząc ich, klepnął Amayę po ramieniu aby zwrócić jej uwagę do wejścia. Uśmiechnęła się gdy Callum szybko podszedł ją przytulić, a reszta powoli do nich podeszła. Smocza Królowa dała znać spojrzeniem, że ich zauważyła, po czym zwróciła swoją uwagę z powrotem do lustra. “Co się dzieje?”

“Lustro Aaravosa” powiedziała im Janai, przez co oczy trójki rozszerzyły się. “Amaya i jej żołnierze znaleźli je w podziemiach waszego pałacu. Musieliśmy sprowadzić je tu tak szybko, jak to możliwe. Smocza Królowa próbowała przywołać Aaravosa do lustra; jest zmuszony pojawić się na jej słowa niezależnie od jego woli. Nie zjawił się.
Jedynym powodem dla którego nie pojawił się przywołaniu było, że w jakiś sposób uciekł.

“Bo tak się stało”. Callum nie widział powodu, by owijać w bawełnę. Wszystkie oczy były teraz zwrócone w jego kierunku. “Spotkaliśmy go na Księżycowym Splocie, i to nie wszystko. Viren powrócił. Pracują razem, z Claudią.”.

Oprócz Amayi i Janai, które były odpowiednio zdeterminowana i wściekła, Gren i elfy byli w szoku. Królowa Zubeia spoglądała na nich z zainteresowaniem. Słyszała jedynie o Virenie jako o złodzieju jaja, który w jakiś sposób pokonał całą straż jej męża, a później przybył dowodzić armią przeciwko Xadii. Znała tego człowieka z jego złych czynów, ale nigdy nie spotkała go osobiście, nie mogła więc traktować go jako równie wielkie zagrożenie, co Aaravosa.

“I przeżyliście?” Zapytał jeden ze Słonecznych elfów ze straży.

“Twierdzili, że muszą się gdzieś udać,” powiedziała Lujanne, przemawiając po raz pierwszy. Przedstawiła się, gdy spojrzenia skierowały się w jej kierunku.

“Gwiezdny elf i dwoje ludzi.” Królowa Zubeia zastanowiła się. ”Jest wielce prawdopodobne, że to jedna i ta sama grupa. Malin, wróć do Srebrnego Gaju; zbierz pięcioro Księżycowych elfów, i wyślij ich do Księżycowego Splotu razem z Lujanne. Ibis, wyślij tą informację do wszystkich elfich miast które znasz i przekaż im, by zrobili tak samo. Nasze Sploty są drogie i musimy chronić je za każdą cenę, szczególnie jeśli ta grupa kradnie magię.”

Janai skojarzyła fakty. Viren, wykradanie magii, Aaravos. A więc oni robili to samo innym elfom? Zym poruszył się w swoim legowisku, otwierając oczy. Dopiero wtedy Callum, Rayla i Lujanne uświadomili sobie, że był już poranek. Na zewnątrz, dwa smoki musiały teraz cieszyć się pierwszymi promieniami słońca. Widząc Calluma i Raylę, Zym wesoło zaskrzeczał i podbiegł, uderzając Raylę w brzuch. Nie mogła powstrzymać bolesnego jęknięcia które zauważyli niektórzy.

Amaya wyglądała na zaniepokojoną na chwilę, zanim zaczęła migać, przyjmując srogi wyraz twarzy co Gren natychmiast przetłumaczył. “Co się dzieje, Rayla? Czy oni zaatakowali któreś z was?”

“Wpadła w zasadzkę Claudii,” Callum powiedział im. “Viren uderzył ją swoim berłem.”

Patrząc na nią, zgromadzeni mogli to dostrzec. Na jej szyi widoczne były siniaki i zadrapania, a jej postawa zdradzała osłabienie. Nie powiedziała jeszcze niczego, jednak kilkoro z nich mogło rozumieć, że byłoby to bolesne, biorąc pod uwagę stan jej szyi. Zym, zauważając jej ból, podniósł się na jej ramionach i polizał jej policzek, czym wywołał u niej niewielki uśmiech. Amaya zacisnęła pięści ze złości. W ciągu dni które spędzili razem od czasu Bitwy pod Burzową Iglicą, polubiła tę małą, odważną elfkę, która nieco przypominała jej ją samą z czasów gdy była nastolatką, może jedynie bardziej brawurową. Oprócz tego, Amaya czuła się zmotywowana by chronić Rayli nie tylko ze względu na jej bratanka, ale również dlatego że była to dziewczyna, która bardzo dużo czasu spędziła bez swojej matki.

“Braise,” głos Zubei był cichy. Słoneczna elfka która wcześniej zapytała, jak przeżyli spotkanie z Aaravosem, teraz wyszła do przodu i ukłoniła się. Zabierz Raylę do izby chorych. Postaw ją na nogi.”

“Tak, moja królowo,” powiedziała Braise, po czym podeszła do Rayli. Była młodą elfką, nieco szczupłą, ale mniej więcej wzrostu Ibisa. “Pójdziesz za mną”, była delikatna gdy wzięła ją za ramię. Rayla była zbyt zmęczona, aby sprzeciwiać się byciu wyciągniętą z pomieszczenia. Teraz myślała tylko o tym, żeby odpocząć.

Callum wyszedł za nimi z głównego pomieszczenia. Gdy Braise wprowadzała Raylę do izby, zatrzymała Calluma który chciał wejść z nimi. “Wolnego, kochasiu. Nie wejdziesz za nami tutaj. Ona będzie musiała tą bluzę zdjąć, nie uda ci się niczego podejrzeć. Sio.” Skrzywienie na twarzy Calluma, zostało złagodzone nieco przez gorące rumieńce na jego policzkach, w momencie gdy drzwi zostały zamknięte mu przed nosem. Amaya, Gren i Janai weszli do głównego pokoju i podeszli do Calluma, wszyscy zaniepokojeni. Amaya zamigała do Calluma.

“Powiemy Królowi Ezranowi i Sorenowi natychmiast gdy wrócimy do domu.” Gren przetłumaczył. “Soren szczególnie powinien wiedzieć.”

Słysząc drwinę, troje ludzi i Janai odwrócili się w kierunku korytarza prowadzącego do sypialni. Był to Amer, patrzący z obrzydzeniem na ich czwórkę.

“Wielki król, dam głowę,” zaszydził. “Pytanie tylko, jaki elf zostanie zepsuty przez niego? To jest u nich rodzinne, prawda?”

“Callum był cicho, ale Janai i Gren musieli powstrzymywać Amayę. Janai krzyknęła na Amera. “Amer, przestań!”

“Nadal nie mam pojęcia, jak możesz chodzić z podniesioną głową.” Amer zarzucił jej. “Czy wiesz jak pełna wstydu musi być nasza rodzina? Zakochać się w człowieku? To jest żart, chory żart!”.

Po raz drugi, Amer swoimi drwinami zarobił cios pięścią w szczękę, w dodatku w prawie to samo miejsce. Amaya wyrwała się Grenowi i Janai, wciąż trzymając zaciśniętą pięść. Jej zęby zaciśnięte, spoglądała na niego z gniewem. Oczywiście, nie była w stanie usłyszeć samych szyderstw, jednak Janai i jej bratanek byli dotknięci tym co on mówił, więc to musiało się skończyć.

“Brutalne stworzenia!” syknął Amer, trzymając swoją obolałą szczękę i odwracając się by po raz pierwszy spojrzeć jej w oczy. “Khessa znienawidziłaby cię, gdyby to zobaczyła”. Zanim Amer zdołał po raz kolejny oberwać, wybiegł z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi do jednego z elfich pomieszczeń. Nie musiał nic więcej robić, ponieważ Amaya i Janai stały w miejscu, nie wiedząc co powiedzieć. Dwójka często rozmawiała o ich ukochanych starszych siostrach, Sarai i Khessie. Amaya powiedziała Janai, że Sarai by ją pokochała, i że zawsze była bardziej otwarta na Xadiańskie istoty. Janai skontrowała to mówiąc, że ich związek nie zmieniłby nic w oczach Khessy, mógł jednak pogorszyć relacje pomiędzy jej ludźmi, nie inaczej jak to miało miejsce w przypadku Rayli. Jakkolwiek doprowadzające do wściekłości to było, Janai wiedziała, że jej brat mówił prawdę.

Callum patrzył, jak jego ciotka położyła dłoń na ramieniu królowej Słonecznych elfów w kojącym geście. Janai wyraźnie się rozluźniła i złapała jej dłoń. Nagle czując się samotnym, odwrócił się w stronę drzwi do izby. W tym momencie, wspomniane drzwi się otworzyły i wyszła z nich poirytowana Braise, pamiętając aby zamknąć je za sobą.

“Co na imię Garlatha się tutaj dzieje?” zażądała odpowiedzi.

“Tylko Amer zachowujący się jak rozwydrzony bachor, nie mogący pogodzić się z rzeczami które nie są w jego kontroli” zaraportowała Janai, wciąż trzymając rękę Amayi. Osobiście, Braise była neutralna względem tych międzygatunkowych związków, po prostu nie miały nic z nią wspólnego. Jeśli jednak była jedna rzecz, której zdecydowanie nie lubiła, był to hałas jaki ludzie pokroju Amera robili ze względu na to, zwłaszcza przeciwko swojej własnej siostrze.

“Co u Rayli?” Callum zapytał.

“Będzie cała,” powiedziała mu Braise. “Mikstura z arniki powinna ograniczyć obtłuczenia na jej gardle i żołądku. Była też roztrzęsiona, więc dałam jej coś by mogła spać. Zadrapania są zbyt płytkie by je leczyć, prawdopodobnie zagoją się same do końca dnia. Teraz odpoczywa, dlatego potrzebujemy ciszy.

“Królowa westchnęła. “Z nim się nie da wytrzymać.”

“Mi to mówisz.” Callum burknął, przez co Amaya podniosła jedną brew.

Janai mówiła dalej. “Zrobiliśmy już, po co tu przyszliśmy, Amaya, Gren. Wracajmy do Lux Aurea zanim Kazi dostanie ataku paniki.

“Jedną chwilę”. Gren przetłumaczył znaki generał. “Callumie, czy Amer sprawiał wam problemy w przeszłości?”

“Zaczepiał mnie i Raylę osobno, od kiedy dołączył do straży. Nie jest nawet na tyle odważny, by wyzwać nas oboje,” w głosie Calluma dało się wyczuć nieco pogardy. Był on zwykłym tchórzem i Callum powstrzymywał się przed potraktowaniem go błyskawicą, z szacunku dla nawet jego życia. Oczy Amayi zapłonęły gniewem, po czym odwróciła się i udała szybkim krokiem w kierunku korytarza prowadzącego do Smoczej Królowej. Gren musiał biec, żeby ją dogonić. Janai, Callum i Braise patrzyli w ciszy przez chwilę, niepewni tego co się działo. Po minucie czy dwóch wyszli. Amaya dołączyła do Calluma i elfów, natomiast Gren udał się do drzwi przez które wyszedł Amer.

Amer był w swojej ognistej formie, gdy Gren powiedział mu, że Królowa Zubeia zażądał widzenia z nim. Callum przypomniał sobie lawowe potwory Virena, co sprawiło że ciarki przeszły mu po plecach. MIeli nadzieję, że Smocza Królowa zakończy tego typu zachowania, jeśli tylko dlatego, że był to najgorszy czas by walczyli sami ze sobą. Ten tok myślenia przypomniał mu o Bitwie pod Burzową Iglicą, tak dawno temu.

“Viren, Claudia i Aaravos”. Callum przypomniał sobie. “Jeśli chodzi im o nas, nie możemy zostać tutaj. Stwarzalibyśmy zagrożenie dla innych.”

“Dokąd pójdziecie?” Janai zapytała. Callum wzruszył ramionami.

“Będziemy podróżować, starając się ich unikać, dopóki nie opanuję wystarczająco magii,” powiedział. “I tak planowaliśmy już to samo w kwestii mojego treningu na arcymaga, więc wszystko jest w porządku. Ale najpierw, Rayla musi się obudzić, a ja muszę połączyć się z księżycowym źródłem zanim Lujanne wróci do Splotu. Ciociu Amayo, gdy wrócicie do domu, dajcie znać Ezranowi, że odwiedzimy ich gdy tylko będziemy mogli.

Amaya skinęła i zaczęła migać, co Gren przetłumaczył. “Dobrze, zobaczymy się za kilka dni.”

Amer podążył za starą Księżycową magiczką i obserwował, gdy podeszła do człowieka. Ukrywał się w korytarzu, starając się nie być zauważonym. Bycie wezwanym przez Królową, jak gdyby był źle wychowanym dzieciakiem, było poniżające. Czuł, że krew gotuje mu się w żyłach. Poczekał, aż para udała się w drogę na wierzchołek, po czym sam zaczął schodzić w dół Iglicy. Wiedział do kogo pójść, kto mógłby to wszystko naprawić. Może było to ekstremalne i niedozwolone, ale było to dla większego dobra; to bluźnierstwo nie mogło dalej mieć miejsca.

Komentarze

Popularne posty