Obecnie Tłumaczone Fiki

  • Smoczy Książe: "Biały Mag"
  • Awatar Legenda Aanga: "Opowieść o Lodzie i Dymie"
  • Kod Lyoko: "Wsparcie"

Kod Lyoko: "Wsparcie", Rozdział IX

 


Tłumaczenie i publikacja za pozwoleniem autora, The Blade of Osh-Tekk. 



“No i TO się nazywa wyścig!” powiedziałem, używając Sprintu Mocy aby wyprzedzić pozostałych. “Lepiej przyspieszcie te pojazdy, ludzie! Nawet na nich, łykacie tylko mój kurz!”


“Dobra, prosiłeś się o to!” Ulrich krzyknął, przekręcając pokrętło na kierownicy i po chwili doganiając mnie. “Rany, twój Super Sprint jest o wiele szybszy od mojego.”


“Sprint Mocy. Ile razy mam ci przypominać?” powiedziałem mu. Ulrich przewrócił oczami, a Odd pojawił się obok, nadrabiając straty. 


“Zapomnieliście o mnie, co nie?” powiedział. Uśmiechnąłem się szeroko do niego, przyśpieszając mój bieg. Udało mi się wyprzedzić Ulricha gdy znaleźliśmy się w tunelu. Wyskoczyłem na ścianę, szybko zbliżając się do szczytu. Zbliżając się do krawędzi, wybiłem się używając przy tym Skoku Mocy aby polecieć naprawdę daleko. Tak daleko, że wypadłbym poza półkę skalną, gdybym nie zmusił się aby zwolnić. Miałem na twarzy szeroki uśmiech, podchodząc do leżącego Odda, który najwyraźniej się rozbił. 


“To się nazywa praca nóg” powiedziałem, celując w Odda pistoletami z palców. Ulrich wylądował gładko po skoku z rampy, śmiejąc się przy tym. Za nim przyjechały również Yumi i Aelita.


“Odd!” krzyknęła Yumi. Aeltia zeskoczyła z… jakkolwiek nazywany był pojazd Yumi, i podeszła do Odda.


“Wszystko ok?” zapytała.


“Och, tak. Ta deska wciąż wymaga trochę pracy, Jeremy,” powiedział Odd.


“Uch, może to ten który na niej jeździ wymaga pracy,” powiedzieliśmy z Jeremim jednocześnie, po czym rozłożyłem szeroko ręce i wskazałem na siebie z szerokim uśmiechem, “A może pogratulujemy diabelnie przystojnemu zwycięzcy wyścigu.” Widziałem jak wszyscy przewracają oczy. Nie potrzebowałem też mocy psychicznych by wiedzieć, że Jeremy zrobił to samo.


“Szczerze jednak, stałeś się o wiele szybszy. Tak czy inaczej, dobrze ci poszło,” powiedziała życzliwie Aelita, bez względu na swoją irytację. 


Uśmiechnąłem się do niej ciepło, po czym wciąż z uśmiechem na twarzy zwróciłem się do Odda. “Bez autografów, proszę.”


“Za bardzo sobie schlebiasz,” powiedział z uporem Odd. Ja i Ulrich posłaliśmy w jego kierunku uśmieszek. 


“Co jest Odd? Poplątały ci się nogi?” powiedział Ulrich, śmiejąc się z porażki Odda. 


“Bardzo śmieszne. Chciałbym zobaczyć ciebie na desce,” powiedział Odd, wskazując na miejsce w którym się rozbił.


‘Surfing jest nie dla mnie.” powiedział Ulrich, wzruszając ramionami. 


“Nie chciałbym przerywać waszej fascynującej konwersacji, ale wygląda na to, że XANA was zauważył. Coś zmierza w waszym kierunku.” Jeremy ostrzegł nas, poruszałem głową i ramionami na boki.


“Doskonale. Rozrywka.” powiedziałem z rozbawionym uśmiechem. 


“To naprawdę dziwne. Nie…nie wiem, co to jest.” Jeremy powiedział, zanim Yumi klepnęła mnie po ramieniu. 


“Poznajesz to?” zapytała mnie, wskazując na kierunek z którego szedł potwór. Zobaczyłem Tarantulę zmierzającą w naszym kierunku tak szybko, jak gdyby jej życie zależało od tego. Znając XANA’ę, pewnie tak było. Nie znaczyło to, że mieliśmy traktować ją delikatnie kiedy tu dotrze.


“Tak. Z tym nie ma żartów. Odd, wespnij się na tamtą skałę i przyjmij pozycję snajperską. Yumi, chcę abyś była na tej skale, z twoimi wachlarzami w gotowości.  Ulrich, odciągnij uwagę tego potwora triangulacją. Ja wraz z tobą i twoimi klonami okrążymy go podczas gdy wasza dwójka będzie zapewniała wsparcie z góry. Gdy powiem teraz, wszyscy do dzieła,” wyjaśniłem grupie, szybko przejmując dowodzenie. Wszyscy przytaknęli i natychmiast zajęli swoje pozycje. Wtedy zwróciłem się do Aelity która była z tyłu.


“Dobrze by było, gdybyś zachowała trochę dystansu. Może zrobić się gorąco,” powiedziałem jej. Skinęła głową, po czym odwróciła się, gotowa do biegu. Podszedłem do Ulricha, który zdążył już wyciągnąć swój miecz, zanim ja sięgnąłem po moje własne ostrza.


“To coś ma więcej punktów życia niż inne potwory,” Jeremy powiedział.


“Nie lekceważcie ich, potrafią szybko i celnie strzelać. Trzymajcie się planu i osłaniajcie się nawzajem. Damy radę,” powiedziałem z powagą.


“Zróbmy to,” Ulrich powiedział, patrząc na potwora z zabójczym spojrzeniem.


“Teraz!” krzyknąłem, biegnąc w kierunku potwora. Ten natychmiast zaczął strzelać, lecz nie we mnie, a w kierunku Yumi która była już na szczycie skały. Nie zdążyła nawet użyć swoich wachlarzy, zanim zostałą zmuszona się wycofać przez ogromną ilość laserów lecących w jej stronę. 


“Triangulacja!” Ulrich krzyknął, okrążając stworzenie. Potwór jednak wciąż był zajęty tym co działo się nad nim, a nie obok niego. Zaczął teraz strzelać w Odda, który odpowiedział z entuzjazmem własną salwą. Lasery Tarantuli zderzyły się w powietrzu z Laserowymi Strzałami, gdy ja wyskoczyłem na nią z dużą prędkością.


“Teraz!” wykrzyknąłem. Klony Ulricha ruszyły w kierunku potwora, który zestrzelił je jak muchy. W tym czasie prawdziwy Ulrich wyskoczył na niego z wyciągniętym mieczem. Stworzenie usiłowało skierować na niego swoje lasery, jednak jednym szybkim ruchem zdążyłem odciąć mu obie kończyny, zanim zdążyło wystrzelić. 


“Uderzenie!” krzyknął Ulrich, wbijjąc swój miecz w oko XANA’y na głowie Tarantuli. To jednak, ku mojemu zdziwieniu, nie zniszczyło jej jeszcze całkowicie.


“To powinno ją zabić. Nawet jeśli ma dużo punktów życia, to powinno ją zabić.” powiedziałem do siebie w myślach. Odd miał jednak sytuację pod kontrolą, posyłając serię Laserowych Strzał które trafiły głównie z dala od oka XANA’y, wciąż jednak zadając poważne obrażenia.


Wtedy usłyszałem krzyk ze strony Yumi, której wachlarz zmierzał już w kierunku Tarantuli. Pozostawiona bez wyrzutni laserów, mogła jedynie przyjąć uderzenie wachlarza prosto w jej czuły punkt. To ostatecznie wystarczyło i potwór eksplodował.


“Cholera, to coś było wytrzymałe,” powiedział Ulrich.


“Bez jaj,” powiedziałem po czym pomyślałem, “Mam nadzieję, że to był tylko ten jeden raz”.

“To coś nie miało szans” powiedział przesadnie pewnym siebie tonem Odd. Przewróciłem oczami, po czym zwróciłem się do Jeremiego.


“XANA wie, że tu jesteśmy. Musimy się stąd wydostać, zanim wyśle więcej tych rzeczy,” powiedziałem.


“Niedaleko was jest dezaktywowana wieża. Kierunek, północ i północny zachód. Mogę sprowadzić was z powrotem tam,” powiedział Jeremy. “I zanim zapytasz, Odd, wysyłam wam wasze pojazdy.”


“Znasz mnie za dobrze, Jeremy” powiedział Odd, podczas gdy ich pojazdy się wirtualizowały. W tym czasie zasalutowałem dwoma palcami.


“I tak pozostawię was daleko w tyle” powiedziałem, ruszając w kierunku wieży, pozostawiając za sobą tumany kurzu. Podbiegłem do Aelity, wziąłem ją ze sobą, po czym zatrzymałem się przed samą wieżą.


“Nawet gdy walczysz, nie mogę cię dogonić,” powiedziała potrząsając głową. Uśmiechnąłem się.


“Jestem szybki i wściekły, skarbie. Can’t touch this,” powiedziałem z rozpostartymi ramionami. Miałem już zacząć robić Hammer Time, ale prawdopodobnie nie zrozumiałaby odniesienia. Wciąż jednak śmiała się z moich wygłupów.


Weszliśmy do środka wieży, co zajęło Yumi i pozostałej dwójce kilka sekund dłużej. Udałem, że ziewam kiedy wchodzili.


“Co tak długo? Praktycznie już zasnęliśmy czekając na was,” powiedziałem z uśmieszkiem na twarzy.


“Zrozumieliśmy. Jesteś szybszy niż nasze pojazdy. Nie musisz tego powtarzać,” powiedział Odd.


“Każda powolna osoba tak mówi,” drażniłem się.


“Mam teraz ochotę ci przyłożyć,” powiedziała Yumi. Wciąż miałem uśmiech na twarzy. 


“Nie zaboli to zbytnio w Lyoko, a w dodatku dostałem już laserami w kolana i twarz. Wal śmiało, jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej,” powiedziałem.


“Może wreszcie przestaniecie błaznować, abym mógł was ściągnąć tu spowrotem?” przerwał Jeremy.


“Może być,” powiedziałem, zanim uświadomiłem sobie coś. “Uch. Są tylko trzy skanery. Chcesz zmaterializować naraz dwie osoby w jednym?”


“Dwie osoby będą musiały poczekać,” powiedziała Yumi. Natychmiast odwróciłem się w kierunku pozostałych dwóch chłopców.


“Odd? Ulrich?” zapytalem.


“Chwila. Czemu musimy wychodzić?” Odd zapytał. “To jest skandal! Chcę się widzieć z moim prawnikiem!”


“Wygrałem wyścig, a poza tym panie mają pierwszeństwo,” powiedziałem, wskazując na Aelitę i Yumi. “Poczekajcie na zewnątrz.” Odd nie miał na to żadnej riposty i wyszedł z wieży. A Ulricha w ogóle to nie obchodziło. Musiałem jednak powstrzymać się przed śmiechem na widok tego, jaki pokonany wydawał się Odd. To wyglądało tak… niedorzecznie! Zanim się jednak zorientowałem, zostałem zmaterializowany w ludzkim świecie.


“Jeśli XANA będzie tworzył nowe potwory, problemy dla nas dopiero się zaczynają,” powiedział Jeremy, siedząc na swoim fotelu z twarzą opartą na dłoni.


“Jedno jest pewne, Einstein. Musisz zaprogramować nasze pojazdy, aby były szybsze. W ten sposób może będziemy mieli większe szanse z tymi Tarantulami!” powiedział głośno Odd. Potrząsnąłem głową opierając się o ścianę. Nie brałem tak naprawdę udziału w tej rozmowie.


“Taran czym?” zapytała Yumi.


“Tarantulami. To nowe potwory. Lubię dawać moim wrogom nazwy,” powiedział Odd. 


“Niepokoi mnie to, że nasz przyjaciel XANA musiał znaleźć jakiś sposób by stać się silniejszym,” powiedział Jeremy. Zacząłem przygryzać bok moich ust z lekką nerwowością słysząc to stwierdzenie, ale opanowałem się. Nie miałem jeszcze żadnego dowodu na to, że to prawda, musiałem mieć pewność. 


“Myślisz, że ciągle się rozwija?” zapytał Ulrich.


“Możliwe. W każdym razie, teraz musimy być gotowi na wszystko,” powiedział nam Jeremy.


“XANA jest czymś co nazywa się uczącą się sztuczną inteligencją,” powiedziałem odchodząc od ściany i kierując się w środek grupy. “Niekiedy, tak naprawdę go nie pokonujemy. Uczymy go. Próbuje różnych rzeczy. Ucząc się. Przystosowując. A im częściej to robi, tym bardziej niebezpieczne i złożone stają się jego ataki.”

“To ma sens,” powiedział  Jeremy, opierając podbródek o palec wskazujący i kciuk, myśląc. 


“Powinnam wrócić do Lyoko. Jeśli XANA aktywuje wieżę, lepiej żebym tam była,” powiedziała Aelita. Popatrzyłem dziwnie na Jeremiego.


“Może zdradzisz jej “niespodziankę” o której wspomniałeś. Jestem pewien, że wszyscy będziemy zaskoczeni,” powiedziałem przekornym tonem.


“Chciałem ją zaskoczyć!” Jeremy odpowiedział broniąc się. Uśmiechnąłem się.


“Tak łatwo cię wkręcić, co?” powiedziałem, wciąż uśmiechając się jak debil. Jeremy wyglądał na nieco speszonego, prawdopodobnie wewnętrznie ganiąc się za to, że dał się mi podpuścić.


“Jaką niespodziankę? Czy może ktoś mi wyjaśnić, co się dzieje?” zapytała Aelita. Wskazałem Jeremiemu, aby zaczął mówić.


“W ciągu ostatnich kilku tygodni, spędziłem większość czasu programując wasze pojazdy, i starając się odnaleźć gdzie XANA może przechowywać twoje wspomnienia. Udoskonaliłem także całkowicie nowy program do wykrywania wież,” wyjaśnił Jeremy.


“To Super Skaner. O wiele dokładniejszy od starego,” wciął się Odd.


“Z natychmiastowym wykrywaniem. Co oznacza, że nie musisz już ciągle być w Lyoko!” Jeremy powiedział w podekscytowanym tonie. Na twarzy Aelity natychmiast pojawiło się zdziwienie.


“A więc będę mogła żyć…” powiedziała, nie mogąc dokończyć wypowiedzi. Natomiast podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej ramieniu.


“Tutaj. Z nami. Głębokie wdechy, dziewczyno,” powiedziałem jej. Natychmiast spojrzała na mnie. 


“Czemu tobie o tym powiedzieli?” zapytała Aelita. Uśmiechnąłem się do Jeremiego, trzymając rękę na jej ramieniu. 


“Może ty to wyjaśnisz, Einstein?” powiedziałem z szerokim uśmiechem, wskazując ręką na niego. “Bo wiesz, ja kompletnie o tym zapomniałem, więc sam byłem tym zaskoczony.” Jeremy wyglądał na lekko zirytowanego.


“Rozgryzł nas. Zauważył, że zachowywałem się inaczej niż normalnie, podobnie jak Odd, Ulrich i Yumi. Zapytał nas dlaczego, ale nic mu nie powiedzieliśmy. Nie wiedzieliśmy jednak, że jest on ekspertem od węszenia. Usłyszał co mówiliśmy nawet kiedy chcieliśmy się upewnić, że możemy swobodnie przedyskutować, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Najgorsze jest to, że nie wiedzielibyśmy o tym jeśli nam o tym nie powiedział. Miał nawet czelność zrobić to po naszej rozmowie, gdy byliśmy w tej samej klasie co ty,” Jeremy wyjaśnił, powodując szaleńczy uśmiech na mojej twarzy. 


“Cóż mogę powiedzieć? I. Teraz nawet bardziej, dzięki sztucznym umiejętnościom ninja z Lyoko, ale już wcześniej byłem całkiem niezły,” powiedziałem, po czym się ukłoniłem. “Wiem, wiem. Jesteście pod wrażeniem.”


“Bardziej zirytowani. To miała być niespodzianka,” powiedziała Yumi, krzyżując ręce. 


“Cóż, lubię spoilery. Nie zamartwiaj się tym,” odszedłem od Aelity i poklepałem Yumi po głowie, jak dziecko które zrobiło coś wartego pochwały. Natychmiast odsunęła się ode mnie z twarzą czerwoną ze wstydu. Zarzuciłem głowę do tyłu. Tak zabawnie było droczyć się ze wszystkimi. I łatwo. Aelita jednak wciąż wyglądała na będącą w szoku po słowach Jeremiego.


“Ale… ja… to jest takie cudowne. Nie mogę w to uwierzyć!” powiedziała z szerokim uśmiechem.


“Może przestańmy marnować czas i przejdźmy do internatu? Hmm?” zapytałem.


“Dobry pomysł. Zmarnowaliśmy go wystarczająco dużo,” powiedział Jeremy.

“A oto twój pokój,” powiedział Jim, pokazując Aelicie jej pokój. Miałem ze sobą torbę, jako że również wprowadzałem się do internatu. Postanowiliśmy, że powinniśmy być przy Aelicie gdy otrzyma swój pokój.


“Nie jest duży, ale będzie ci się dobrze tutaj mieszkało, pani… um…”


“Stones. Aelita Stones. Jak ten zespół rockowy,” powiedziała Aelita wywołując uśmiech na mojej twarzy tym odniesieniem do Rolling Stones. “Jestem kuzynką Odda z Kanady.”


“A więc to jest twój brat?” zapytał Jim, wskazując na mnie.


“Nie. Jestem jednym z przyjaciół Jeremiego. Jeśli chodzi o moich rodziców… wolałbym o tym nie mówić,” próbując nie uśmiechnąć się wymawiając jedna z ulubionych fraz Jima. Najlepsze, że nie wypowiedziałem jej celowo.


“Rozumiem. Tak więc, Aelita, śniadanie zaczyna się o szóstej rano, a kolacja o siódmej wieczorem. Przebywanie poza pokojem między ósmą rano a czwartą trzydzieści po południu jest niezgodne z zasadami. Możesz poprosić swoich kolegów Della-Robię, Sterna i Belpois aby przedstawili ci resztę zasad. To jest, jeśli sami je pamiętają!” Jim podniósł głos, odwracając się do nich. Po tym zwrócił się do mnie. “Mam nadzieję, że to przyswoiłeś i nie muszę się powtarzać?” 


“Głośno i wyraźnie.” powiedziałem, typowo dla mnie salutując dwoma palcami. “Skinął głową z zadowoleniem.”

“Dobrze. Teraz idź za mną, pokażę ci twój pokój,” powiedział Jim, wychodząc z pokoju Aelity i kierując się na korytarz. Odwróciłem się do Jeremiego.


“Możesz pomóc Aelicie się rozpakować. Nie potrzebuję eskorty,” powiedziałem, ściskając w dłoniach szelki mojej torby.


“Jeśli tak mówisz. Ale… myślałem, że również tutaj idziemy w kierunku kuzynostwa?” zapytał Odd.


“Po prostu mi zaufaj.” odpowiedziałem Oddowi. Skinął głową, wchodząc do jej pokoju. Potruchtałem za Jimem, który obejrzał się za siebie gdy go dogoniłem. Możliwe, że chciał właśnie na mnie krzyknąć, żebym się pospieszył.


Nie mówiłem nic gdy prowadził mnie do pokoju, i to on jako pierwszy przerwał tą preferowaną przeze mnie ciszę. 


“No to… jak poznałeś Jeremiego?” zapytał mnie Jim. Odchrząknąłem, po czym odpowiedziałem na pytanie.


“On i jego rodzice byli na wycieczce do Stanów. Minął jakiś czas odkąd widzieliśmy się po raz ostatni, ale utrzymywaliśmy kontakt za pomocą mnóstwa listów. Wydaliśmy fortunę na znaczki pocztowe. Muszę jednak powiedzieć, że to jest lepsze od jakichkolwiek listów,” wyjaśniłem mu.


“Z pewnością. Cóż, mam nadzieję, że miło spędzisz tutaj czas,” powiedział do mnie Jim. Cieszyłem się, że nie zadawał mi więcej pytań. Szczerze, chciałem już wejść do mojego pokoju i dać odpocząć moim kościom.


“Dzięki za słowa, ale jestem pewien, że tak będzie,” powiedziałem bez zastanowienia. “Poza XANA’ą, który będzie bólem w tyłku, ale nie można mieć wszystkiego.” 


“To jest twój pokój. Słyszałeś, co mówiłem do pani Stones, więc zostawię cię tutaj. Możesz wejść i się rozpakować,” powiedział Jim, kierując się w stronę korytarza. Położyłem torbę obok łóżka zamiast się rozpakowywać, głównie dlatego, że jestem leniwym skurczybykiem, i zdecydowałem położyć się na łóżku, z prawą nogą założoną na lewe kolano. Dobrze jest znowu mieć własną przestrzeń.


W tym momencie usłyszałem otwieranie drzwi i automatycznie otworzyłem oczy. Jeremy wszedł do mojego pokoju.


“Widzę, że już się zadomowiłeś,” powiedział Jeremy, lekko kopiąc moją nie rozpakowaną torbę. Uśmiechnąłem się z fałszywą skromnością.


“Cóż, jestem leniwym draniem. Dwadzieścia lat zajmuje mi zrobienie czegoś, co nie trafia w mój gust. Oczywiście, przesadzam,” powiedziałem Jeremiemu.


“Mam taką nadzieję. Ponieważ z XANA’ą, nie mamy tych dwudziestu lat,” powiedział Jeremy z lekkim uśmiechem. 


“Tak, wiem o tym. W ogóle, gdzie są inni?” zapytałem, podnosząc się aby usiąść na moim łóżku.


“Przygotowują się do zajęć w terenie, o których właśnie sobie przypomnieliśmy,” powiedział Jeremy.


“Ach, te zajęcia w terenie. Coś co uczniowie kochają, byle tylko na chwilę wydostać się ze szkoły. Co będziemy na nich robić?” zapytałem.


“Zeszyt z bioróżnorodności. Pani Hertz chce, abyśmy robili zdjęcia i rysowali rośliny i kwiaty. Coś w tym stylu. Jako, że Sissi może być z dwiema innymi osobami, jestem pewien, że nic się nie stanie jeśli ty, ja i Aelita utworzymy grupę,” powiedział Jeremy, wywołując u mnie uśmiech. 


“Dobrze. Raczej nie wytrzymałbym razem z Nicolasem czy Herbem. Podejrzewam, że skończyłbym skręcając kark któremuś z nich. Więc dzięki za wsparcie,” powiedziałem z wdzięcznością. 


“Pewnie. Teraz chodź. Zostało nam mało czasu do wyjścia,” powiedział Jeremy. Wstałem z łóżka i poszedłem za nim na dziedziniec, gdzie Odd usiłował zmusić Kiwiego do pozostania w torbie.


“Uh, Kiwi! Przestań się szarpać! Pięć minut, i będziesz mógł biegać ile tylko chcesz,” powiedział Odd do swojego psa.


“Daj mu jakąś zachętę, żeby się uspokoił,” powiedziałem Oddowi zanim zauważyłem idącą w naszym kierunku Aelitę. “Hej, Lita.”


“Hej wszystkim,” powiedziała.


“Wszystko w porządku, Aelita? Rozpakowałaś się?” zapytał Jeremy.


“Tak i uwielbiam swój pokój. Hej, co to za zajęcia w terenie o których wszyscy mówią?” zapytała Aelita.


“Mamy zrobić zeszyt bioróżnorodności. Pani Hertz chce abyśmy robili zdjęcia i rysowali rośliny i kwiaty. Coś takiego. Ty, ja i Robert będziemy pracowali razem,” powiedział Jeremy.


“Świetnie,” powiedziała Aelita, zanim zauważyłem idącego w naszym kierunku Ulricha, z aparatem przewieszonym przez szyję. 


“Hej Odd, gotowy?” powiedział, sprawdzając film w aparacie. 


“Nie będziesz czekał na Yumi?” zapytał Odd.


“Ma już swojego partnera. Mogę zobaczyć ile pracy uda mi się z ciebie wyciągnąć na tym wypadzie,” powiedział Ulrich ze szczerym uśmiechem na twarzy. Ja również się uśmiechnąłem. Wydawał się trochę odczepiony od swojej atrakcji do Yumi. Kto jednak wie, jak długo to potrwa. 


“Hmm. Wiesz jak to jest, ale możesz być zaskoczony,” powiedział Odd uśmiechając się do swojego przyjaciela. Głośno klasnąłem dłońmi. 


“No to chodźmy,” powiedziałem, podążając za klasą do lasu, w którym mieliśmy robić rysunki. Odd i Ulrich poszli szybko przodem, ponieważ chcieli chociaż raz skończyć przed nami, ale my woleliśmy rozmawiać zamiast się spieszyć. 


“Wiedzieliście, że drzewa wypuszczają nowe gałęzie z roku na rok w stosunku do wykładniczej proporcji jeden kropka sześć?” zapytał nas Jeremy.


“Dokładnie jeden kropka sześć osiem. To złota proporcja,” ja i Aelita powiedzieliśmy jednocześnie. Popatrzyliśmy się na siebie z lekkim uśmiechem.


“Dobre wyczucie czasu?” zapytałem.


“A może nie jesteś jedynym kto skorzystał z nieograniczonej wiedzy Lyoko,” powiedział Jeremy.


“To też jest możliwe,” powiedziałem, wskazując na niego.


“Czy myślisz, że natura bazuje na nieliniowych systemach równań?” zapytała Aelita.


“Cóż, biorąc pod uwagę, że rośliny mają w sobie naturalny wzrost, a nieliniowe równania nie są bezpośrednio proporcjonalne, jest to raczej mało prawdopodobne,” powiedział Jeremy.


“Jednak, rośliny mają wiele czynników, które całkowicie hamują rozwój. Prawdą jest również, że niektóre rośliny osiągają dojrzałość. Warto wziąć pod uwagę liniowe systemy równań u roślin dorastających i dojrzałych, oraz nieliniowe u roślin defektywnych,” powiedziałem, dokładając swoje dwa grosze do dyskusji. 


Uśmiechnąłem się. Bycie mądralą było takie wyswobadzające. Nic dziwnego, że nonstop odpowiadali na wszystkie pytania podczas lekcji. To świetna zabawa. Co prawda nie byłem nigdy głąbem, ale na pewno nie posiadałem tak cholernie szerokiej wiedzy. Wciąż jednak, było to szalenie satysfakcjonujące. 


“Dacie im wiarę? Panowie i Pani Einstein.” Usłyszałem głos Sissi za sobą. Jako, że byłem wyjątkowo gibki jak na faceta, zgiąłem się do tyłu tak, że patrzyłem na Sissi do góry nogami, wciąż idąc do przodu. 


“Och. Jesteś zła, że nie nadążasz?” powiedziałem złośliwym tonem. Co prawda w moim wymiarze sam bym nie nadążał, ale przynajmniej nie narzekałbym z tego powodu.


“W twoich snach,” powiedziała Sissi. Zauważyłem, że Herb wyglądał na odrobinę wkurzonego, ale z pewnością nie obawiałem się tego trio. Spojrzałem w serce ciemności i wyszedłem z tego cało. To nie było nic, z czym bym sobie nie poradził.


Zwyczajnie uśmiechnąłem się do niej z większą ilością ciepła, niż naturalnie, po czym podniosłem głowę i odwróciłem się, idąc do tyłu. Moja szyja zaczęła trochę boleć.

“Musisz zacząć czytać więcej książek, dziewczyno. Wiesz, inteligentni ludzie mają prawo do bycia narcyzami. Tak jak seksowni, do pewnego stopnia,” zmierzyłem ją wzrokiem. “Ty nie jesteś ani jednym, ani drugim, więc jaka jest twoja wymówka?” Przez chwilę, Sissi wyglądała jakby odjęło jej mowę. Dałem jej dwa kciuki w górę, po czym odwróciłem się, idąc już prosto przed siebie.


“Auć,” powiedział Jeremy, bez śladu współczucia w stosunku do niej. Uśmiechnąłem się.


“I to jest sposób, w jaki radzę sobie z ludźmi którzy mają więcej w gębie, niż są warci. Tak jak w jednym powiedzeniu, które słyszałem: ‘Nie wypisuj czeków, których nie możesz pokryć.’ To ma zastosowanie zarówno dosłownie jak i w przenośni,” powiedziałem.


“Nawet nie będę pytał,” powiedział Jeremy, kręcąc głową.


“Tak chyba będzie najlepiej. Teraz mamy projekt do zrobienia. Zabierzmy się za niego,” powiedziałem. Oboje moi partnerzy kiwnęli głowami i zaczęliśmy iść wgłąb lasu. Zebranie potrzebnych rysunków nie zajęło nam długo. Dzięki Bogu, że Aelita i Jeremy potrafili rysować, bo jeśli nie, mielibyśmy przerypane. Moje rysunki były równie ładne, co pryszcze Herba.


“Jesteście pewni, że w tym lesie nie ma żadnych potworów?” zapytała po raz któryś z kolei Aelita.

“Tak. To nie jest Lyoko. Dopóki XANA ich tu nie wyśle, nie masz się czym martwić,” upewniłem ją. “Niebezpieczne zwierzęta, to jednak zupełnie inna sprawa.”


“Nie martw się. Nie ma tu żadnych niebezpiecznych zwierząt. Nie, jeśli będziemy trzymać się określonej części lasu. Jeśli chodzi o potwory, istnieją jedynie w bajkach i głupich horrorach które lubi Odd. No i Lyoko, oczywiście,” dodał Jeremy.


“Nie lubisz horrorów?” zapytała Aelita.


“Nie są naukowo poprawne,” powiedział Jeremy.


“To dlatego, że celem horrorów nie jest naukowa poprawność. W moim wymiarze, ludzie robią gry wideo które są lepszymi horrorami, niż filmy,” powiedziałem.


“Są takie dobre?” zapytał Jeremy.


“Bardzo. Dla przykładu, jedna z gier które widziałem. Nazywa się Outlast. Jesteś reporterem który infiltruje zakład psychiatryczny by dowiedzieć się, co planuje Murkoff Corporation, korporacja do której należy zakład. Ktoś kto pracował w tej korporacji wysłał ci wiadomość, że działo się tam coś złego. Nielegalne eksperymenty na pacjentach, naruszenia, tego typu rzeczy,” wyjaśniłem.


“To brzmi naukowo poprawnie póki co, ale gdzie włącza się element horroru?” zapytał Jeremy.


“Dochodzę do tego. Gdy dostajesz się dalej do środka, znajdujesz zmasakrowane ciała pracownikówi najemnych żołnierzy. Jeden z nich jest nabity na pal którego czubek przeszedł przez jego odbyt, wychodząc w tym miejscu jego szyi”, powiedziałem wskazując to miejsce. Aelita nagle zatrzymała się in zakryła usta dłońmi. Jej oczy rozszerzyły się, a na twarzy pojawił się wyraz przerażenia. Poczułem się trochę źle z tego powodu. Czasem zapominam, że nie można mówić o tego typu rzeczach w czasie, który nie jest mój.


“Jeśli to było dla niej zbyt dużo, lepiej nie będę wspominał o nazistowskim holokauście” pomyślałem, po czym powiedziałem “Chyba powinienem skończyć na tym.”


“Tak, naprawdę powinieneś”, powiedział Jeremy, który również nieco zbladł. “Jak możesz mówić o tego typu rzeczach tak… spokojnie?”


“Całkiem prosto. Dorastałem przyzwyczajony do okropieństw. O ile nie dzieje się to przed moimi oczami, raczej nie będę czuł się przerażony. Nigdy. A nawet wtedy, moja reakcja będzie stonowana. A jeśli myślicie, że mój opis był ciężki, na pewno nie chcecie zobaczyć, jak to wyglądało” wyjaśniłem im. “Tak czy inaczej już skończyłem, jako że nie jesteście w stanie tego udźwignąć. Czy mamy już wystarczająco dużo rysunków?”


“Tak, powinniśmy…-” przerwał Jeremy, sprawdzając swój plecak. “Co do… nie wierzę! Zostawiłem mój laptop w pokoju! A jeśli XANA zaatakuje?”

“Uspokój się. Po prostu pójdź po niego. XANA nie jest aktywny przez sto procent czasu. Być może planuje, ale na pewno nie jest ciągle aktywny” powiedziałem Jeremiemu.


“On ma rację. Możemy sami dokończyć pracę. Z tymi wszystkimi rysunkami na pewno dostaniemy najwyższą ocenę” upewniła go Aelita. Spojrzałem na nią spod kąta. Wyglądała na taką pewną siebie. Szczerze, czyniło to ją bardzo atrakcyjną.


Musiałem przetrzeć twarz próbując zmazać zawstydzenie. Miałem nadzieję, że nie patrzyłem dłużej niż myślałem, ponieważ to sprawiłoby przebywanie z Aelitą co najmniej dziwne, a tego na pewno nie chciałem.


Wtedy zauważyłem Jeremiego biegnącego w stronę szkoły, wracając mentalnie spowrotem do rzeczywistości. Może dziewczyny mają trochę racji mówiąc, że chłopcy zawsze będą chłopcami. Nasze myśli zawsze przynajmniej raz idą w tym kierunku z naszymi żeńskimi przyjaciółmi. Logika Lyoko coraz bardziej przedostawała się do mojego umysłu, przez co czułem się bardzo filozoficznie, co bylo powiewem świeżego powietrza.


“Wszystko w porządku?” zapytała mnie Aelita.


“Tak. Mój proces myślowy jest trochę zakrzywiony, ale już jest ok,” powiedziałem.


“Jak zakrzywiony?” spytała.


“Wolałbym zachować to dla siebie. Głównie aby oszczędzić sobie wstydu,” powiedziałem.


“No dalej. Nie powiem,” zapewniła Aelita.


“Wiem. Ale to dotyczy ciebie,’ powiedziałem, po czym wyrwałem szkicownik z jej rąk. “Myślisz, że powinniśmy zrobić więcej tych rysunków?”


“Tak, nie zaszkodziłoby…” powiedziała Aelita, po czym dodała figlarnym tonem, ‘to jest, jeśli ty je narysujesz.” 


“Hej! Mówiłem ci. Moje rysunki są paskudne. Odd mógłby być bardziej bezmózgi niż jest teraz, a i tak rysowałby lepiej ode mnie,” powiedziałem jej. Aelita zaśmiała się.


“Albo przeceniasz Odda, albo nie doceniasz samego siebie,” powiedziała.


“Ani to, ani to. Ale…-”


“Co wy zrobiliście? Co wy zrobiliście mojemu synowi?!” Nagle mocno złapałem się za głowę, czując jak osuwam się na kolana.


“Robert?” zapytała Aelita, ale ledwo mogłem ją usłyszeć.


“Wszystko jest w porządku. Mamy to pod kontrolą. Pański syn musi dojść do siebie.”


“Niech was szlag!”


“Niech pan się uspokoi, albo zatrzymamy pana siłą.”


“Tak, nie dziwi mnie to. W końcu możecie prawie zabić dziecko i nie czuć nic.”


“On nie jest martwy. Po prostu… odpływa, z braku lepszego określenia. Gdzie, nie wiemy, ale…”


“To jest mój syn!” Nagle poczułem ogromny ból w głowie. Jakby miała pęknąć. Wtedy uczucie opanowało całe moje ciało. Jakbym był ciągnięty do przodu i do tyłu przez dwie siły, walczące o mnie. Upadłem na ziemię, skręcając się w bolesnych spazmach. Zaciskałem dłonie, próbując walczyć z bólem. Widziałem, jak Aelita biegnie tak szybko, jak tylko potrafi. Odpłynąłem jednak, znajdując ukojenie w nieprzytomności. 


“Wstawaj! Obudź się! Robert, to nie jest zabawne!”


Obudziłem się i otworzyłem oczy, wyrwany ze snu. Otarłem czoło z zimnego potu i zacząłem majaczyć, “Tato”. Nie miałem wątpliwości odnośnie głosu krzyczącego mężczyzny, jednak drugiego nie byłem w stanie rozpoznać. 


“O czym on mówi?”


“Chyba mówi tato.”


“Tato? Ale czemu?”


“Nie mamy czasu! Jeremy potrzebuje naszej pomocy z XANą!”


“Musimy znaleźć Aelitę. Robert nie jest w stanie by nawet dezaktywować wieżę”. Zacisnąłem mocno prawą dłoń, po czym powoli wstałem na nogi. 


“Mogę… mogę się ruszać. Gdzie jest Aelita?” zapytałem.


“Nie wiemy, myśleliśmy, że jest z tobą,” powiedział Ulrich.


“Była, ale… potem uciekła. Ale przed tym, zacząłem słyszeć głosy. Znajome i obce. Głosy mówiące o mnie. Spoza tego świata. Myślę, że moje ciało wciąż jest w moim wymiarze,” wyjaśniłem, wreszcie łącząc wszystko w całość. “Musimy znaleźć Aelitę.”


“Domyślasz się, gdzie mogła pobiec?” zapytała Yumi.


“Stary dom Franza Hoppera. Należał do niego. Znajduje się gdzieś w lesie,” powiedziałem, zanim poczułem, że Kiwi mnie obwąchuje. “Hej, co on robi?”


“Wącha cię. Chyba czuje na tobie zapach Aelity,” powiedział Odd, po chwili podnosząc brew. Gdybym nie był czarny, prawdopodobnie byłbym teraz czerwony jak pomidor od jego spojrzenia. “Może to wyjaśnisz?”


“Nie,” powiedziałem, wstając i patrząc na Kiwiego. “Prowadź, kolego.” Kiwi natychmiast zaczął podążać za zapachem, a my ruszyliśmy za nim. Próbowałem uciszyć moje zmartwienia odnośnie mojego prawdziwego ciała znajdującego się wciąż w moim wymiarze, by skupić się na tu i teraz, nie było to jednak łatwe.


“Wyglądasz kiepsko,” powiedział Ulrich.


“Czuję się kiepsko. Właśnie dowiedziałem się, że moi rodzice zobaczyli moje ciało leżące w bezruchu na łóżku w jakimś rządowym obiekcie. Cokolwiek te sukinkoty mi zrobili, jest powodem dla którego teraz jestem tutaj. Prawdopodobnie nikt inny nie wie, gdzie jestem. Pewnie zmusili moją rodzinę, by okłamywała resztę świata. By powiedzieli, że jestem martwy, podczas gdy wciąż żyję. Wszyscy moi przyjaciele, rodzina. Moje siostry, moi krewni, moje ciotki będą myśleli, że nie żyję, podczas gdy w grobie zamiast mojego ciała będą worki z piaskiem,” powiedziałem tonem pozbawionym emocji. 


“Zrobiliby coś takiego?” zapytał Odd, brzmiąc przerażająco poważnie.


“Wiesz, próbowałem myśleć, że rząd nie jest taki, jak widzisz w filmach. Ale to co mnie spotkało jest jak prosto z filmu. Więc tak, wierzę że zrobiliby coś takiego. Zrujnować życie jednej osoby, zrujnować sto, ich to nie obchodzi. Dopóki nie muszą brać odpowiedzialności za ludzi, którzy przez nich cierpią.” Powiedziałem z goryczą w głosie. “Jeśli kiedyś będę miał szansę, chcę aby odpowiedzieli za to. Śmierć, więzienie, nie ważne. Grożą mojej rodzinie, i jeśli kiedykolwiek tam wrócę, dopilnuję aby za to zapłacili.” Pierwszy raz w życiu mój ton zawierał prawdziwy gniew. Byłem tak wściekły, aż się trząsłem. Moje dłonie były zaciśnięte w pięści, i czułem jak na mojej twarzy pojawił się wyraz kompletnie mi obcy. Tak. Czułem prawdziwą furię. To było takie dziwne. Byłem tym w całości pochłonięty i dawało mi to siłę. 


“Nie mogę powiedzieć, że cię winię, ale… Nie chcę, abyś odszedł,” przyznał Ulrich. To trochę osłabiło mój gniew i sprawiło, że się uśmiechnąłem. 


“Cóż, jeśli możemy oceniać po poprzednich doświadczeniach, nie potrwa to na zawsze. Ale… jestem rozdarty. Z jednej strony chcę zostać, a z drugiej czuję, że nie mogę pozwolić by im to uszło na sucho. Jeśli to się dzieje również innym ludziom…”


“Rozumiemy. Nie zapominaj, że jesteśmy z tobą. Bez względu na wszystko” powiedziała Yumi. Przygryzłem wargę. To sprawiło, że wybór stał się jeszcze trudniejszy. Czułem jednak, że w jakiś sposób i tak zostanie on podjęty za mnie, co było nieco kojące. Nigdy w życiu jednak nie czułem się tak bardzo przywiązany do kogoś i było to dziwne, straszne i trochę niepokojące. 


“Gdzie jest Jeremy?” zapytałem.


“W fabryce, czeka na nas. Zadzwonię do niego. Dam znać, że napotkaliśmy kłopoty,” powiedział Odd gdy zbliżaliśmy do posiadłości. 


“Nie trzeba. Jesteśmy na miejscu,” powiedziałem, przeskakując przez płot i biegnąc w stronę domu Hoppera. Słyszałem innych wołających za mną, nie zwracałem jednak na nich uwagi, wbiegając do budynku. Drzwi samoczynnie zamknęły się za mną. 


“Nie boję się ciebie, XANA. Aelita?” krzyknąłem, zauważając biurko lecące w moim kierunku z dużą prędkością. Natychmiast wyskoczyłem do góry aby go uniknąć, co na szczęście się udało. Biurko z całym impetem uderzyło w drzwi, rozbijając się na kawałki. “To nie jest Oszukać Przeznaczenie. A w każdym razie, nie moje.” 


Odwróciłem się i zobaczyłem, że mam dwie opcje. Do góry, albo w dół. Pamiętałem o kotłowni w której utknęli Ulrich i Yumi, więc ta droga nie była najmądrzejszym wyborem. Wiedziałem jednak, że właśnie tam była Aelita. Udałem się więc w tym kierunku bez względu na wszystko.


Po chwili znalazłem ją nieprzytomną. Natychmiast podbiegłem i przerzuciłem ją przez drzwi tak szybko, jak potrafiłem. Próbowałem samemu się przez nie przedostać, jednak zamknęły się, ze mną w środku. 


“Jasna cholera, dlaczego ja?” krzyknąłem, uderzając w drzwi pięściami, te jednak ani drgnęły. Może gdybym miał moje miecze zamiast mocy Kung Fu Fury. 


“Robert!” Aelita krzyknęła przez zamknięte drzwi. 

“Nie martw się o mnie. Znajdź wyjście stąd i dołącz do reszty. Czekają na ciebie. BIEGNIJ!” pospieszyłem ją. Zaczęła biec w przeciwnym kierunku, ja zaś zacząłem zdejmować kurtkę i koszulkę, wiedząc już co mnie czeka. 


“Dobra. Chcesz mnie ugotować, sadystyczny sukinsynu?” powiedziałem gdy temperatura w kotłowni zaczęła rosnąć. “Tak czy inaczej, nigdy nie lubiłem zimna.” Zdjąłem resztę ubrań, jako że nie było sensu mieć ich na sobie. Nikogo i tak tutaj nie było. A nawet jeśli, chciałem wytrzymać dłużej, w razie gdyby coś wydarzyło się inaczej. Do licha ze wstydliwością. 


Czułem jak temperatura powoli się podnosi, ale nie uroniłem jeszcze ani kropli potu. Niestety dla XANA’y, czułem się w swoim żywiole jeśli chodziło o gorąco. Mogłem w lato chodzić w dwóch kurtkach i w ogóle tego nie czuć. To nie było najmniejszym problemem (nie, serio, ja robię takie rzeczy. Ludzie wtedy zazwyczaj pytają, co jest ze mną nie tak. Ja odpowiadam “Nie jest mi gorąco”. Dziwne, ale tak właśnie działam.)


Czułem chęć gadania, ale to prawdopodobnie sprawiłoby, że XANA zacząłby podnosić temperaturę szybciej. Byłem więc cierpliwy, pozwalając mu zabić mnie w jego własnym tempie. Nie miałem problemu z tym, jak powoli to szło. 


Wreszcie poczułem, że ciepło zaczyna na mnie działać. Zacząłem się pocić i czuć zmęczenie, ale nie do stopnia w którym miałbym stracić przytomność. Pomrugałem kilka razy dysząc, ale dawałem radę.


“Moje pory… mają się świetnie XANA, dzięki,” powiedziałem z uśmiechem, nie mogąc powstrzymać się od gadania. Igram ze śmiercią, a wciąż paplam. Rany, nawet nieograniczona wiedza Lyoko nie jest w stanie powstrzymać mnie od bycia durniem. 


Moje słowa zadziałały, i temperatura zaczęła rosnąć zdecydowanie szybciej. Teraz zacząłem pocić się najbardziej, jak tylko pamiętam. Do stopnia w którym moja skóra zaczęła przypominać rozpuszczającą się czekoladę. Ale to nie potrwało długo, zanim biel wypełniła moją wizję, i znalazłem się z powrotem w lesie z Jeremiem i Aelitą. Zmiana temperatury była jednak na tyle drastyczna, że zacząłem się trząść z zimna. 


“Hej, wszystko w porządku?” zapytał mnie Jeremy.


“XANA uwięził go w kotłowni. Temperatura musiała być nie do zniesienia,” powiedziała Aelita. 


“Najwyżej trochę się spociłem. Czarni ludzie są stworzeni do gorąca. Jestem najbardziej przystosowany do tego klimatu,” powiedziałem, zbywając to machnięciem dłonią. “Ale dość tego. Nasze rysunki są gotowe, tak? To znaczy, wasze rysunki i moje zdjęcia,” poprawiłem się, co Jeremy i Aelita skwitowali uśmiechem.


“Tak, są. Możemy teraz wrócić do szkoły,” powiedział Jeremy. 


“Prowadź więc, Einsteinie,” powiedziałem, zakładając ręce wokół ramion Jeremiego i Aelity, gdy szliśmy z powrotem do Kadic. Mój uśmiech jednak szybko zniknął, gdy ponownie pomyślałem o moich rodzicach. Wiedziałem, że mój świat wpłynie na mnie prędzej czy później. W tej chwili nie mogłem jednak nic na to poradzić.   


Komentarze

Popularne posty