Obecnie Tłumaczone Fiki

  • Smoczy Książe: "Biały Mag"
  • Awatar Legenda Aanga: "Opowieść o Lodzie i Dymie"
  • Kod Lyoko: "Wsparcie"

Awatar Legenda Aanga: "Saga Lodu i Dymu", Prolog

 


Wielkie dzięki dla autorki, SooperSara za pozwolenie na przekład i publikację.


Urodziła się jednej z najdłuższych nocy w roku. Najzimniejszej nocy, podczas której słońce było jedynie słabą poświatą na krawędzi horyzontu. Gdy jedynymi światłem docierającym do wioski były gwiazdy i jaskrawe, wijące się wstęgi zorzy polarnej.

W nocy jej narodzin księżyc był w pełni, a powietrze było tak ostre, że nawet najgrubsza warstwa futer nie była w stanie na długo powstrzymać lodowatego wiatru. Był to znak, twierdziła Gran-Gran. Duchy nie mogły się doczekać by zobaczyć najnowsze dziecko Południowego Plemienia Wody - tak bardzo, że nawet duch księżyca przyszedł by je zobaczyć.

Do czasu swojego drugiego lata, Katara była w pełni zwyczajna. Była wesoła i uparta, zwinna i pełna dziecięcego bełkotu. Bez przerwy raczkowała po ich namiocie, a w cieplejsze dni po całej wiosce, zazwyczaj nie dalej niż trzy kroki za
swoim bratem. Sokka zazwyczaj wydawał się zadowolony mając tak wiernego naśladowcę.
Nie było to zaskoczeniem dla Kyi, gdy Sokka wpadł w złość na widok wanny. Katara patrzyła na to z fascynacją, i gdy przyszła jej kolej kąpieli - a Sokka stał obok w ręczniku, ociekający i zły - ona zaczęła kopać i krzyczeć głośniej niż jej brat, podejmując walkę której nie powstydziliby się najbardziej nieustraszeni wojownicy Hakody. Kya pozostawała niewzruszona. Podniosłą Katarę jak stos wiercącego się i krzyczącego prania i przeniosła ją nad wannę pełną ciepłej wody. Nie zauważyła jednak krótkiego momentu w którym Katara ucichła i zesztywniała by się skoncentrować. Zauważyła jednak, gdy zamiast wpadając do wody, Katara siedziała na niej. Wanna była w całości zmarznięta, a dziewczynka przyłożyła ręce do swoich ust, chichocząc histerycznie. NIkt nie był specjalnie zaskoczony tym, że Katara była magiem wody, ale tylko Gran-Gran była tego pewna od początku.
Gdy Katara miała trzy lata, dookoła wioski pojawiła się seria małych podpaleń. Zaczęło się od rozpuszczonych połaci śniegu, później pojawiły się miejsca w których śnieg został roztopiony całkowicie, odsłaniając kamienie które nie były widoczne od dekady i zostawiając je zaczernionymi z jednej strony. Chociaż niewyjaśnione ognie były niepokojące, niewielu traktowało je jako prawdziwe zagrożenie. Przecież w ich wiecznie zamarzniętym środowisku nie było wiele do spalenia.
Większość mieszkańców wioski uważało, że było to jakieś dziwne zaburzenie pogodowe, być może kryształy lodu w powietrzu skupiły światło słoneczne w taki sposób, że rozpuściły śnieg. Kya i Hakoda wierzyli w tą teorię, jednak Gran-Gran miała swoje wątpliwości. NIgdy w życiu nie widziała czegoś podobnego do tych czarnych znaków, które były teraz rozsiane po wiosce. Wyjaśnienie z kryształami lodu nie miało większego sensu, tak zresztą jak cokolwiek innego.

Jednego ranka, gdy Hakoda zabrał Sokkę na łowienie ryb, Katara podpaliła śpiwór swojego brata na oczach obu swojej matki i babki. W jednej chwili - i w trakcie pośpiesznego gaszenia płomieni, nim rozniosą się dalej - kobiety wiedziały już, że te ognie nie miały nic wspólnego z pogodą. Reszta wioski wychwalała umiejętności magii wody Katary, ale to było coś innego. To było niebezpieczne. Kobiety bez słowa zgodziły się, że nikt nie może o tym wiedzieć.

W miarę jak Katara rosła i mijało coraz więcej czasu, można było prawie zapomnieć, że była ona czymś więcej niż tylko magiem wody. Podpalenia się skończyły, a wioska przeszła nad nimi do porządku dziennego. Pod okiem swojej matki nauczyła się szyć i gotować, od swojej babki poznała historie związane z jej plemieniem, natomiast jej ojciec naczył ją pływać w canoe.

Jesieni gdy Katara miała sześć lat, Sokka przemycił do domu małego lisokrólika. Jak najpoważniejszym głosem powiedział jej, że może to być również jej zwierzątko, pod warunkiem, że utrzyma to w tajemnicy. Jednak Katara była zbyt zachwycona wielkimi ciemnymi oczami i białym futrem zwierzaka, by się do tego zastosować. Pomimo naleganiu jej brata, by lisokrólik pozostał w magazynie, kilka godzin później wymknęła się z nim schowanym w kapturze jej parki.

Przez większość popołudnia, maluch pozostawał niezauważony, ale gdy Katara zaczęła zaciągać nosem i rozcierać oczy, jej matka popatrzyła na nią podejrzliwie. Katara wreszcie poddała się i kichnęła, uwalniając uderzenie które uniosło ją do góry i wyrwało ściany namiotu z ich wiązań. Mała, ciekawska mordka wyjrzała z jej kaptura i gdy Kya pośpiesznie przystąpiła do napraw, wyrzuciła lisokrólika na zewnątrz. Zwierzak to jedno. Zwierzak, który ujawnił dziwne magiczne zdolności Katary, to zupełnie coś innego.

I w końcu, gdy miała osiem lat, jej świat całkowicie się zawalił. Widziała chmury dymu zanim jeszcze do nich dotarły - odległe plamy atramentowej czerni, które sukcesywnie zalewały niebo, w miarę jak się od nich zbliżały.

Nie dało się nic zrobić. Wszyscy mężczyźni wyruszyli na polowanie - i w czasie gdy popiół zaczął spadać na wioskę, było za późno by biec po pomoc. Wszystko co pozostało kobietom i dzieciom, to chować się, lub walczyć samemu.

Gdy dziób stalowego statku przeciął ścianę lodu okrążającą wioskę, Katara biegła. Żółnierze w czerwieni nie wydawali się jej zauważać, gdy przebiegała obok nich tak szybko, jak jej małe stopy mogły na to pozwolić. Musiała dostać się do domu. Wszystko tam byłoby dobrze. Nie było na świecie miejsca bezpieczniejszego, niż ich rodzinny namiot.

Wpadła z impetem przez jego ściany, tylko by zobaczyć kolejną szkarłatną postać, stojącą nad jej matką. Mężczyzna spojrzał na nią pobieżnie swoimi wąskimi, brązowymi oczami, nie poświęcając jej zbytnio uwagi.

Kya spojrzała za niego, szepcząc do swojej córki, by się schowała.
Katara była zbyt przerażona, by się jej nie posłuchać. Wybiegła, kryjąc się między warstwami ścian namiotu. Z tego miejsca słyszała, jak żołnierz pytał jej matkę o to, który z mieszkańców wioski był magiem wody. Mieli rozkaz, powiedział jej, by spalić całą wioskę do cna, jeśli nie znajdą tego, kogo szukają. I gdy Katara mocno zamknęła oczy, usłyszała glos swojej matki, spokojny i pewny.

“To ja. Ja jestem magiem wody.”

Dźwięku który dobiegł jej uszu w tej chwili dziewczynka nie była w stanie opisać. Potem nastała cisza. Chaos skończył się tak szybko jak się zaczął. Nie była pewna jak długo siedziała w ukryciu, nie mogąc zebrać odwagi by zobaczyć, co się stało. Gdy wreszcie jej się to udało, nie było już ani żołnierzy, ani statku.

Katara nie była zaskoczona na widok dymiącego namiotu ich sąsiadów, nie przeraził ją widok pokrytego krwią śniegu. Gdy znalazła Gran Gran leżącą na ziemi nie bała się gdy kobieta nie reagowała na jej głos, ani nie czuła ulgi gdy odkryła, że jej babcia wciąż oddycha. I gdy wreszcie Katara wróciła do swojego namiotu, nie było zdziwienia na widok nieruchomych oczu, czy głębokiej czerwonej linii na szyi jej matki. Nie mogąc poczuć nic, usiadła. Nic już nie miało sensu. Jej matka odeszła.

Katara nie pamiętała powrotu jej ojca. Nie mogła przypomnieć sobie rosnącego dźwięku jego kroków, gdy biegł do wioski z Sokką na jego plecach, nie pamiętała również tej pełnej przerażenia ciszy która nastała zanim Hakoda wyciągnął Sokkę z namiotu, a ją wyniósł jak noworodka na zewnątrz. Nie pamiętała zdziwienia Sokki, czy też tego w jaki sposób ich ojciec klęczał w śniegu trzymając ich tak mocno, że ciężko było oddychać. Widok ciała jej matki przesłonił wszystko inne.

Łącznie, w ataku zginęło prawie dwadzieścia kobiet i dzieci. Gran Gran, wraz z innymi rannymi, doszła do siebie. I powoli, dzień po dniu, wioska zaczęła wracać do względnej normalności.

Koszmary stały się nieodłącznymi towarzyszami Katary. Większości nocy, mogła liczyć na widok swojej martwej matki leżącej na podłodze ich namiotu. Ta okropna postać w czerwieni, patrząca na nią z góry. Jej pamięć nie była tak dokładna jeśli chodzi o inne szczegóły, ale wspomnienie jej matki i tych morderczych, brązowych oczu nie zmieniały się.

Wtedy, gdy Katara miała dokładnie osiem i pół roku, przyśnił jej się sen przy którym wszystkie inne bladły. Nie mogła się wybudzić, a cały namiot wokół niej zaczął się trząść, co obudziło zarówno jej brata jak i Gran Gran. Sokka był przerażony - czytał o trzęsieniach ziemi w zwojach pozostawionych przez kupców z Królestwa Ziemi. Nie było bezpiecznie pozostawać w środku, gdy ziemia trzęsła się w ten sposób. Wciąż niedobudzony, próbował wyciągnąć Katarę poza namiot, ale Gran Gran go zatrzymała. Kręcąc smutno głową, Gran Gran obudziła Katarę i ziemia dookoła znów się uspokoiła. Godziny po tym, Katara wciąż płakała, przytulona przez swoją babcię i brata.

Gdy Katara miała prawie jedenaście lat, wróciła z namiotu ich sąsiadów w którym opiekowała się ich noworodkiem, słysząc kłótnię swojego ojca z Gran Gran. Jej babcia nalegała, że plemię potrzebowało mężczyzn, na co Hakoda skontrował, że i tak nie może być bardziej narażone niż jest teraz. Naród Ognia mógł zaatakować w każdej chwili i Południowe Plemię Wody nie posiadało w pobliżu żadnych sojuszników, którzy przyszliby z pomocą. Jedynym sposobem aby zapewnić bezpieczeństwo plemieniu, było posiadanie sojuszu. W tym celu Hakoda musiał wyruszyć walczyć na północ, do samych bram Narodu Ognia, w miarę możliwości.

Dzieci muszą być chronione, nalegała Gran Gran. A gdy nie przyniosło to rezultatu, zaczęła błagać.

Jeśli musisz odejść, weź dzieci.

Weź swoje dzieci.

Weź Katarę.

I gdy jej ojciec kolejny raz odmówił, Katara oparła się o ścianę namiotu i zaczęła płakać.

Dni stawałym się coraz dłuższe i mężczyźni zaczęli powoli przygotowywać statki do wyprawy. Wszyscy zgodzili się z Hakodą - nic nie dałoby czekanie na kolejny atak. By bronić plemienia, muszą zająć jakoś Naród Ognia i - jeśli to możliwe - pokonać ich całkowicie. Więc gdy lód zaczął topnieć i oczyszczać główne kanały, wojownicy wyruszyli, zabierając ze sobą każdego mężczyznę zdolnego do walki i wszystkich chłopców w wieku powyżej trzynastu lat. Sokka miał wtedy dwanaście.

Chociaż nie można było powiedzieć na pewno, na przestrzeni lat plan Hakody wydawał się działać. Katara i jej brat mogli dorastać w spokoju. Gran Gran nauczyła Katarę wszystkiego, co wiedziała o swoim plemieniu i o magach wody, którzy byli przed nią. Pod okiem swojej babki, uczyła się akuszeri i medycyny, podczas gdy Sokka pozostawiony bez nauczyciela, wziął Katarę jako swoją uczennicę. Do czasu gdy miała trzynaście lat, była już niemal tak dobra jak Sokka w łowieniu ryb i polowaniu. Sama nauczyłą się tyle magii wody ile zdołała, podczas gdy Sokka starał się przekazać młodszym w plemieniu swoje umiejętności walki. Katara wiedziała jednak lepiej niż jej brat, że to nie zda się na nic, jeśli nie znajdą prawdziwego nauczyciela. Takie są koszty wojny, powiedziała jej Gran Gran. Sokka może i jest nie najlepszym wojownikiem, a Katarze musi wystarczyć nauka magii przez doświadczenie, ale przynajmniej obydwoje są bezpieczni. Oraz - Gran Gran szepnęła jej do ucha - Naród Ognia nie znalazł maga wody po którego przyszli.

I wtedy Katara miała czternaście lat. Zbyt dojrzała by trzymać się spódnicy Gran Gran, zbyt młoda aby obrać swoją własną ścieżkę i zbyt niecierpliwa by pozostać w wiosce gdzie podobno była bezpieczna. Zimnego jesiennego poranka wyruszyła na ryby ze swoim bratem - aby trzymać go zdala od kłopotów, powiedziała Gran Gran. I tam, za krami lodowymi, Katara zobaczyła perfekcyjnie okrągłą kulę lodu. Wielką jak statek i tak błękitną jak niebo.


Komentarze

Popularne posty