Obecnie Tłumaczone Fiki

  • Smoczy Książe: "Biały Mag"
  • Awatar Legenda Aanga: "Opowieść o Lodzie i Dymie"
  • Kod Lyoko: "Wsparcie"

Smoczy Książe: "Biały Mag", Rozdział IV

 


Tłumaczenie i publikacja fika za pozwoleniem autorki, FableTheWolf7.

Idealnie ciepła, gwieździsta noc oraz jaśniejący półksiężyc były cudowne i Callum chciałby móc się nimi cieszyć. Był jedak zmęczony i poczuł ulgę gdy wylądowali wreszcie przy wejściu do Burzowej Iglicy. Zym spał i Callum musiał zmienić swoją postawę aby smok nie spadł z niego na ziemię, gdy skrzydła maga zniknęły.

“Hej, mały.” Callum powiedział delikatnie, sięgając za swoje ramię, by pogłaskać księcia. “Pobudeczka”. Jego wielkie, błękitne oczy otworzyły się na chwilę. Wspiął się na bark Calluma i w jego ramiona, po czym ziewnął i spowrotem zapadł w sen. Callum uśmiechnął się i zaniósł małego smoka do komnat sypialnych. Zaskoczył go fakt, że królowa jeszcze nie spała.

“Książe Callumie, powróciłeś.” Zubeia powiedziala cicho, z oczami zwróconymi w stronę jej śpiącego syna. Callum skinął, po chwili podchodząc do legowiska Zyma i delikatnie kładąc go w nim. Smoczy książę zwinął się w nim wygodnie, oprócz tego pozostając w bezruchu. “Wierzę, że twoja wizyta była radosna.”

“O tak.” Callum powiedział, starając się nie mówić zbyt głośno. “Moja ciocia i brat byli bardzo szczęśliwi na tą wieść, a Zym był głównie podekscytowany spotkaniem z Ezranem i Sorenem. Chyba nawet wyrwał garść włosów Sorenowi.”

Królowa zaśmiała się po cichu, ale szczerze. “Porozmawiamy dłużej rano; wyglądasz na dosyć zmęczonego. Dobranoc, książe Callumie”.

“Dobranoc, Królowo Zubeio”, Callum ukłonił się po czym wyszedł, starając się być cicho ze względu na Zyma. Idąc w stronę komnat prowadzących z głównego pokoju, nie mógł zahamować uśmiechu na swojej twarzy. Każde z drzwi prowadziły do ogromnych komnat, z których kilka stanowiło siedziby Smoczej Straży. Drzwi w kierunku których się skierował prowadziły do jedynego zajętego pokoju.

Światło księżyca wpadało przez wielkie okno, rozświetlając pomieszczenie piękną, błękitno białą poświatą. Znajdowało się tu kilka niezbędnych rzeczy, takich jak nocny stolik obok luksusowego łóżka, półka z książkami z zaklęciami, krzesło, stół i drzwi prowadzące do łazienki. Jedynym przedmiotem stojącym na stoliku był portret dwóch znajomych Księżycowych elfów wraz z małą elfią dziewczynką - nie starszą niż sześć czy siedem lat - siedzącą na kolanach kobiety. Mała elfka promieniała szerokim uśmiechem, pozostając w bezpiecznych ramionach swojej matki, na której barku spoczywała ręka jej ojca. Spoglądając na niego można się było domyślić, po kim odziedziczyła jej cwany uśmieszek. Rayla powiedziała, że ten portret został namalowany na kilka dni zanim jej rodzice wyruszyli służyć w Straży.

Serce Calluma zaczęło szybciej bić, gdy spojrzał na łóżko. Otulona cienkim nakryciem i z głową wtuloną w miękką poduszkę leżała Rayla, pogrążona w spokojnym śnie. Callum zdjął buty i położył je tam, aby były blisko jej pary. Nie musząc już starać się być cicho, podszedł szybko i usiadł na łóżku. Przez chwilę po prostu spoglądał na Raylę ze szczerym uśmiechem i na wpół otwartymi oczami. Światło księżyca pokrywało ją i mógł przysiąc, że promienie zaplątały się w jej włosach. Była taka piękna, praktycznie świecąc tym delikatnym światłem. Niekiedy ciężko mu było uwierzyć, że taka niesamowita, szlachetna kobieta naprawdę oddała jemu swoje serce. Traktował to prawie jako honor, przywilej, coś na co do końca nie zasługiwał. Tak też, każdego dnia pracował ciężko, aby być jej godnym.

Nie chciał zniszczyć tego niemal czarodziejskiego obrazu, ale był zmęczony i jego ramiona zaczynały boleć od dni nieprzerwanego lotu. Jak się okazuje, latanie jest równie wyczerpujące co chodzenie, z dodanym ryzykiem śmiertelnego upadku w razie przecenienia swoich sił. Dotknął twarzy Rayli, gładząc jej policzek swoim kciukiem. Otworzyła oczy, rozświetlone tak jak jej włosy i uśmiechnęła się, leniwie sięgając dłonią jego twarzy.

“Wróciłeś” powiedziała rozespana.

“Wiem, że jest późno, ale nie mogłem wytrzymać kolejnej nocy.” Callum powiedział jej, zabierając jej dłoń z jego policzka i delikatnie całując jej palce. Widząc ja w półśnie, leżącą na tym komfortowym łóżku, tylko wzmogło jego zmęczenie. “Zym jest w swoim gnieździe, zasnął kilka godzin temu”. Rayla uciszyła go, przytykając palec do jego ust.

“Jutro. Chodź tutaj.”

Jej ręka opadła z jego ust i powędrowała do jego nadgarstka, który zbliżyła do siebie. Callum dał się pociągnąć, kładąc się i przykrywając kocem. Poduszki były niebiańsko wygodne i jedyną lepszą od tego rzeczą, była przytulona do niego Rayla; kontakt, którego jego ciału naprawdę brakowało. Objął ją swoimi ramionami i przyciągnął bliżej. Użył resztki swojej energii, aby złożyć mały pocałunek na jej czole, po czym odpłynął w błogi sen.

Słońce było na niebie już od kilku godzin. Viren kilka razy upomniał Claudię, aby nadążała za nimi i nie zwracała uwagi na niesamowite stworzenia i rośliny. Powiedziała sobie, że czas na zwiedzanie będzie później. Wiele już razy była w Xadii, nigdy jednak tak daleko w głąb Księżycowego Lasu. Wreszcie, zobaczyli korzeń drzewa. Aaravos, przywdziawszy czarny płaszcz by nie wrzucać się w oczy, uśmiechnął się zatrzymując w miejscu w którym ukryte były runy i pokazując swoim towarzyszom, gdzie się zatrzymać.

Viren trzymał splugawione Berło Blasku, teraz Berło Ciemności, wypełnione czarną magią. Aaravos powiedział, że było ono niezbędne do tej misji, tak jak mała fioletowa włochata kulka, którą Claudia trzymała zamkniętą w słoiku. Nie miała pojęcia, jak przeżyła ona bez jedzenia i świeżej wody, ale teraz po prostu wariowała, obijając się o ściany słoika, próbując uciec. Claudii się to nie podobało, ale jeśli było to konieczne..

Viren umieścił berło w miejscu wskazanym przez Aaravosa. Wyciągnął dłoń oczekująco i Claudia zawahała się na chwilę, po czym otworzyła słoik, wyrzucając małe stworzonko w jego dłoń, którą niezwłocznie bardzo mocno zacisnął - stworek próbował jak najszybciej uciec. Claudia poczuła ukucie w sercu ze względu na los istoty, ale tylko przez chwilę. Wszystko dla dobra ludzkości. Maluch wydał z siebie pisk, głośny jak na coś tak małego, który ucichł natychmiast gdy Viren zacisnął mocniej dłoń. Magia przelewała się przez palce jego dłoni, którą złapał teraz swoje berło, upuszczając nieruchome ciało na ziemię. Wnikała ona teraz w berło, podczas gdy Viren powiedział:

“Terkes jóws jyrkdo”. Fala magicznej mocy odsłoniła runy i trójka obserwowała jak iluzja ukrywajaca wioskę znika. Wioski Księżycowych elfów - a było sporo różnych plemion, rozsianych po całym lesie - były czymś czego żaden żywy człowiek nie znalazł ani nie zobaczył. Nawet inne elfy mogłyby tylko powiedzieć “Gdzieś w Księżycowym Lesie”. Księżycowe elfy były zamkniętym, samotniczym ludem i nie wchodziły zbytnio w interakcję z innymi gatunkami. Najczęściej spotkanie z takim elfem oznaczało wyrok śmierci, ponieważ jedynym powodem dla którego opuszczały bezpieczeństwa swoich wiosek, były misje elfich asasynów - a Księżycowy elf nigdy nie chybiał. Oczywiście, nikt nie mógł dowiedzieć się, gdzie one mieszkają.

Sama wioska jednak, była piękna, z domami i innymi budynkami wybudowanymi na małych klifach, czy wielkich drzewach - jakby wprost z książki dla dzieci. Och jak Claudia chciałaby to wszystko zbadać, nie tylko dlatego, że było to niesamowite odkrycie, ale też dlatego, że sama czuła, że to miejsce było pełne magii. Powstrzymała się jednak, widząc poważne spojrzenie swojego ojca. Mieli teraz ważną misję, poza tym wiedziała już gdzie jest wioska, mogła więc zawsze wrócić tam później.

“Nareszcie” syknął Aaravos, a w jego oczach można było dostrzec dziwny głód. “Nieuchwytny Srebrny Gaj”.

Elfy zauważyły ich natychmiast. Zanim ktokolwiek z nich zdołał coś powiedzieć, zostali przytłoczeni samą ogromną ilością elfów. Viren i Claudia próbowali się bronić, jednak Aaravos pozwolił się zatrzymać bez jakiegokolwiek oporu. Wkróce, byli związani dziwną, cienką ale bardzo mocną srebrną liną, z przynajmniej pięćdziesięcioma uzbrojonymi elfami, gotowymi do strzału. Niektóre matki szybko zaganiały swoje dzieci do domów, uważnie obserwując intruzów. Dookoła krążyły głosy.

“Iluzja zawiodła?”

“Jak znaleźliście to miejsce, ludzie?”

“Szybko, niech ktoś powiadomi Smoczą Królową”

Jak gdyby to ostatnie zdanie było zapalnikiem, oczy Aaravosa zaświeciły się, i sekundę później elf który je wypowiedział został uniesiony do góry. Wszyscy, włącznie z Virenem i Claudią, obserwowali z przerażeniem elfa, który chwytał się za swoje gardło desperacko starająć się złapać powietrze. Po chwili jego twarz stała się równie niebieska jak znaki na jego twarzy, przestał się ruszać, i upadł ciężko na ziemię. Nie dawał znaku życia.

“Mam pewne podejrzenie” Aaravos powiedział w tonie przypominającym mruczenie “Że to nie byłoby najmądrzejsze z twojej strony.”

“Kim jesteś?” inny elf zapytał.

“Nieistotne”. Aaravos powiedział, z uśmiechem nigdy nie opuszczającym jego twarzy.

“Kim. Jesteś?” elf zasyczał, łapiąc Virena i przytykając świecący, srebrny sztylet do jego gardła.

“Czy znacie Calluma?” Claudia zapytała w panice. Widok jej ojca z elfim ostrzem przy jego gardle wystraszył ją na śmierć, i było to wszystko co przyszło jej do głowy. Dopiero później uświadomiła sobie, że mogło to zagrozić życiu Calluma.

“Callum?” przez łut szczęścia, jeden elf zdawał się usłyszeć. Zdziwione tym elfy rozstąpiły się, pozwalając przejść ciemnoskóremu elfowi, którego oczy były prawie zbyt życzliwe, jak na jego potężną budowę. Podszedł do ludzi, ale miał wystarczająco dużo rozsądku, by nie zbliżyć się za bardzo. Gdyby nie wyraz zaskoczenia na jego twarzy, wyglądałby całkiem groźnie. Jego oczy zwróciły się do Claudii prawie błagająco. “Jesteś przyjaciółką Rayli?”

Claudia odetchnęła z ulgą, w końcu rozpoznając imię. Jeśli ten elf znał Calluma, była szansa, że on i ta Rayla dobrze się znali. Może uda się jej to wykorzystać.

“Tak! Tak, Rayla. Ona, um, ona ma wiadomość dla was.”

“Rayla została wygnana!” inny elf powiedział głośno. “Zbuntowane dziecko tchórzy, którzy przeszli na stronę wroga! Może i uratowała Smoczego Księcia, ale robiąc to zhańbiła się spouchfalając się z ludźmi. Walcząc u ich boku jak równy z równym, tak twierdzą Słoneczne elfy! Stary arcysmok Sol Regem mówił, że nazwała nawet jednego z nich swoim przyjacielem, a nawet określiła to mianem szlachetnego i dobrego. Obrzydlistwo. Może i zdobyła wdzięczność Smoczej Królowej, ale nigdy nie będzie już tutaj mile widziana.”

Podniósł się zgodny chór wyjących i krzyczących elfów, z wyjątkiem tego który rozpoznał imię Calluma. On wyglądał na dotkniętego. “Ethari, przez nią straciłeś męża” jeden z elfów powiedział do niego. “Jak możesz wciąż o nią dbać.?”

“Wychowałem ją, Lykis” wyszeptał, będąc na granicy płaczu “Ruunan i ja… ona była naszą małą dziewczynką.”

“Jej już nie ma, Ethari” powiedział Lykis. “Zdradziła nas wszystkich i przez jej tchórzostwo straciliśmy pięciu zaprawionych asasynów. A teraz zaprzyjaźnia się z ludźmi.”

“Och, obawiam się, że to mało powiedziane” rozległ się głos Aaravosa. Opierał się o drzewo, dość daleko od tłumu, co wprowadziło w osłupienie zarówno elfy, jak i jego kompanów. Wersja Aaravosa pozostająca na łasce elfów rozpłynęła się, pozostawiając po sobie rój księżycowych ciem. Wszystkie spojrzenia przeszły na Aaravosa, który pokręcił tylko głową.

“Wy Księżycowe elfy tak się szczycicie swoją siłą i lojalnością, a mimo to staliście się tacy delikatni. Czy naprawdę jesteście tacy pewni swoich umiejętności, że zapomnieliście o tym, że was również można oszukać?”

Kilkoro rozwścieczonych Księżycowych elfów zaczęło szarżować na niego z brońmi w gotowości. Oczy Aaravosa błysnęły i uwolnił puls mocy w formie błyskawic, które poraziły biegnące elfy, powalając je na ziemię. Niektóre z nich jęczały z bólu. “Ale to wszystko nie jest ważne, ważne jest to; wracając do waszej wiedzy o tej elfce przyjaźniącej się z ludźmi, obawiam się, że nie wiecie wszystkiego.”

“Co masz na myśli?” zapytała elfka, unosząc swój miecz w obronie, gdy kilkoro jej kompanów ruszyło biegiem w kierunku poszkodowanych elfów, podnosząc ich i zabierając ze sobą. Dwójka ludzi została zapomniana przez wszystkich, oprócz elfów które ich pilnowały - wszystkie spojrzenia zwrócone na tą tajemniczą, niebezpieczną postać. Aaravos zaczął rysować runę w powietrzu.

“Aspectu Ola” krzyknął, a puls mocy ogarnął całą wioskę. Ponownie, Aaravos, Viren i Claudia znaleźli się na planie astralnym, tym razem jednak z całą resztą mieszkańców wioski, z których wielu było zaskoczonych, spoglądających za siebie i na innych. “Patrzcie uważnie”.

Byli teraz w pokoju w Burzowej Iglicy, pomieszczeniu mieszkalnym Smoczej Straży. Wszystkie oczy zwrócone były w kierunku dużego, luksusowego łóżka, podczas gdy leżące na nim postaci zaczęły się ruszać. W tej chwili, Viren, Claudia i elfy myślały o tym samym, obserwując tą scenę z obrzydzeniem.

Z jakiegoś powodu, Rayla była widoczna dla innych Księżycowych elfów. Leżała na swoim boku, szepcząc coś w ucho swojego partnera. A jej partnerem był ludzki chłopak, którego jedynie Claudia, Viren i Ethari mogli rozpoznać. Przesunął palcami po jej twarzy i bawił się jej włosami, po czym wciągnął ją w głęboki, romantyczny pocałunek. Odpłynęła w niego bezwstydnie, w błogiej nieświadomości widowni, która ich oglądała. Gdy wstała, wspięła się po człowieku i usiadła na jego kolanach. Objął on ją i ponownie pocałował, ich czoła się zetknęły, a ich oczy mieniły się od miłości.

Wizja zniknęła tak szybko jak się pojawiła i elfy oraz ludzie byli z powrotem w Srebrnym Gaju. Wszyscy milczeli. W końcu jeden z elfów oprzytomniał i udał się w kierunku jeziorka niedaleko dużego drzewa; wyrywając coś z ziemi. Wyglądało to jak metalowy kwiat. Spojrzał na niego z gniewem, po czym zacisnął dłoń w pięść, łamiąc delikatny metal i krusząc kryształ znajdujący się w jego środku. Odwrócił się do swoich ludzi i oznajmił.

“Rayla przynosi hańbę nie tylko sobie, ale nam wszystkim. Została zepsuta przez ludzi i obnosi się z tym bluźnierstwem przed samą Smoczą Królową. Nawet Lain i Tiadrin, jakimi tchórzami by nie byli, powinni być zawstydzeni. Wnoszę, aby zdjąć klątwe aby ją wytropić, i --”

“Nie.” Wszystkie oczy zwróciły się na Ethariego, którego gniewny wzrok był skupiony na przemawiającym elfie.

“Nie?” odpowiedział wyzywająco.

“Jedyną winą Rayli jest to, że za bardzo kocha” Ethari protestował. “Czy nie jest wystarczającą karą to, że nie może tu wrócić?”

“Ona przynosi wstyd nam wszystkim.” Inny elf podniósł głos. “Trzeba się z nią rozprawić.”

“Ona kocha tego chłopaka! Nie zasługuje na złamanie serca!” Ethari ich bronił.

“To obrzydliwe!” inny elf krzyknął gdzieś spośród tłumu.

“Ona nie zasługuje by być tam, gdzie jest. Jest zdrajczynią dla wszystkich elfów. Dla całej Xadii!” wtrącił kolejny.

Chaos wśród elfów stanowił dobre odwrócenie uwagi, gdy uwagę Aaravosa zwróciło miejsce z którego elf wyrwał ten kwiat. Podniósł Berło Ciemności, które leżało wyrzucone na ziemię, gdy elfy zatrzymały trójkę. Niezauważony podszedł do jeziorka. Było to dla niego łatwe, i zarazem boleśnie nudne by wziąć berło i zanurzyć je w wodzie jeziorka. Czerń rozlała się po wodzie, rozprzestrzeniając się jak atrament lub krew i gdy Aaravos wyjął berło z wody, cała woda była już czarna.

“Księżycowe Jezioro!” rozległ się głos i w jednej chwili nastała cisza.

Kilkoro elfów zaszarżowało, lecz ponownie powaliło ich zaklęcie błyskawicy. Aaravos spojrzał na tłum z obrzydzeniem. “Byliście tak zaprzątnięci sobą, że zdobycie księżycowej magii było dziecinnie proste. I wy macie być rasą nieustraszonych wojowników. Żałosne.”

Nikt się nie ruszył. Po prostu patrzyli, przerażeni tym co mogło teraz nastąpić. Nikt nie zauważył zniknięcia Ethariego.

“Kim jesteś?” zapytał ponownie elf.

“Musicie wiedzieć tyle, że zawdzięczam tej Rayli szczere podziękowania. Bez niej, nigdy nie odnalazłbym tego miejsca.” Aaravos szeroko uśmiechnął się, podczas gdy gniew powrócił na twarze niektórych elfów. “Niestety, cena za jej życie ustalona już została przez moją towarzyszkę i tego nie można zmienić.”

Były to ostatnie słowa Aaravosa, po których użył splugawionego berła, teraz pulsującego zarówno słoneczną jak i księżycową magią, uwalniając oślepiający ładunek energii. Ponad nimi, cienisty jastrząb odleciał niezauważony, niosąc wiadomość i niewielki płócienny pakunek.

Komentarze

Popularne posty